niedziela, 20 stycznia 2013

Rozdział 1

Dzień zaczął się jak inne od śmierci mamy. To uczucie pustki i smutek, a później nadzieja, że ten dzień będzie lepszy od poprzednich. W nocy nie mogłam spać. Już któryś raz tak mam. Próbuje zasnąć, ale nie mogę, a jak już mi się uda , to budzę  się co chwilę. O 5 nad ranem postanowiłam przestać z tym walczyć. Wstałam, założyłam na stopy swoje cieplutkie kapcie ze świnkami i powędrowałam do łazienki włócząc po ziemi trochę za długie, różowe spodnie w babeczki. Wzięłam letni prysznic, a następnie ogarnęłam włosy. W sumie na poranną toaletę zeszło mi około 40 minut. Nie chciałam budzić reszty, więc po cichutku zeszłam na dół, żeby zrobić śniadanie. Tosty z Nutellą <3 Kocham to! Było koło 6 kiedy na dół zszedł Jackson.
-Hej młoda!- krzyknął ze schodów tak, że aż podskoczyłam ze strachu.
-Boże! Chcesz, żebym zawału dostała?!- powiedziałam kładąc rękę na klatce piersiowej i próbowałam złapać oddech.
Ten tylko się zaśmiał. Zrobiłam kilka tostów więcej i podałam je bratu. Po zjedzeniu ułożyłam talerze w zmywarce, a następnie poszłam do siebie. Podeszłam do szafy i zastanawiałam się co założyć. Wyszło na to, że wzięłam pierwszy lepszy T-shirt i jeansy, a na to fioletową, rozpinaną bluzę. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Miałam jeszcze trochę czasu przed wyjściem do szkoły, więc wzięłam do ręki gitarę i zaczęłam grac ulubione chwyty, które po chwili zamieniły się w "piosenkę".  Gitara jest dla mnie lekiem na wszystko. Kiedy gram, czuję się jakbym była w innym świecie...Grając straciłam poczucie czasu. Spojrzałam na zegarek-7.30. "O kurczę! Zaraz się spóźnię!"- pomyślałam. Wzięłam plecak z podłogi i szybko pobiegłam na dół. Migiem założyłam buty i chwilę później byłam już na rogu, gdzie czekał na mnie George.
-No ile można czekać?- zaśmiał się Lokowaty.
-Oj no nie moja wina, no! To muzyka mnie tak wciągnęła!- zaczęłam się śmiać jak głupia,a  ten idiota za mną.
-Dobra, lepiej chodźmy do szkoły. Nie chce się znowu przez Ciebie spóźnić.
-O przepraszam! Czy ty kiedykolwiek się przeze mnie spóźniłeś?!
-Jeszcze nie.- na jego twarzy pojawił się tzw. "poker face".
-Palant!- zaśmiałam się i lekko walnęłam go w ramię.
Naszą pierwszą lekcją była matematyka. Kto to wymyślił, żeby o 8 rano mieć matmę?! Aaa... już wiem! Pewnie ten , kto nas jej uczy, czyli pan dyrektor Angaroo. Taki już żywot ucznia. Tak naprawdę nie ma żadnych praw, ale za to pełno obowiązków. 4 kolejne lekcje minęły w mgnieniu oka. Następna była historia. Pan Narrow wymyślił sobie jakieś głupie projekty. Ja byłam w parze z Georgem. Wylosowaliśmy temat "Architektura starożytnej Grecji". Uwielbiam starożytną Grecję, ale jakoś nie chce mi się robić tego projektu na następny tydzień. Po historii mogliśmy już iść do domu.  Szliśmy razem z Georgem powolnym krokiem w stronę domów.
-Wkurzył mnie Narrow.- starałam się przerwać niezręczną ciszę, która powstała w kilka sekund po opuszczeniu terenu szkoły.- Nie mam nic lepszego do roboty, tylko robić jakieś bezużyteczne coś!
-Ej, ej, ej! Nie denerwuj się tak. Damy radę!- próbował pocieszyć mnie Loczek.
-Tylko kiedy my to zrobimy? Ja nie mam zamiaru marnować na to całego weekendu, a następny tydzień mam już zawalony.
-A dzisiaj?
-Dzisiaj wieczorem leci powtórka "The X-Factor" z One Direction, a ja chciałam to obejrzeć, więc tez niezbyt.
-Ty lubisz One Direction?- Chłopak zatrzymał się ze zdziwienia.
-Tak. Są super!
George zaczął o czymś intensywnie myśleć i się uśmiechać.
-Dzisiaj przychodzisz do mnie i koniec!- krzyknął poprzez śmiech.
-Nie krzycz na mnie! A poza tym, co się tak  śmiejesz?
-Aaa, nic takiego.- wyglądał jakby zobaczył właśnie jakąś nagą anielicę.
-Dobra. Jak nie chcesz to nie mów.- zrobiłam minę smutnego pieska.
-Daj spokój. Dowiesz się jak przyjdziesz wieczorem.- Powiedział i mrugnął do mnie tym swoim czekoladowym oczkiem.
-Co to miały być?- obróciłam się do niego twarzą i położyłam rękę na biodrze, robiąc przy tym dziwną minę.
-No co? Nie wiem o co Ci chodzi.- patrzył przed siebie, jakby nie zwracając na mnie uwagi. W końcu buchnął śmiechem, a ja za nim.
- Jesteś pojebany wiesz?- rzuciłam poprzez dziki śmiech.
-Taaak, ale właśnie za to mnie lubisz.
-Tiaaa.... To o której mam być?
-Bądź o 17.
-Ok.
Przez resztę drogi jak zwykle śmialiśmy się , rozmawialiśmy i wydurnialiśmy się tak, że przechodzący ludzie patrzyli na nas, jakbyśmy uciekli z psychiatryka. Gdy znaleźliśmy się pod domem Georga, pożegnaliśmy się i każdy udał się w swoja stronę. Do mojego domu miałam jeszcze jakieś 3 minuty drogi. Przez cały ten czas rozmyślałam o co mogło chodzić Georgowi. Dlaczego aż tak zależało mu na tym , żebym dzisiaj do niego przyszła? Wydawało mi się to wszystko bardzo podejrzane, ale powinnam raczej myśleć o projekcie, a nie głupotkach. Gdy przekroczyłam próg domu, mojego nosa dosięgnął zapach pieczonego kurczaka. Podeszłam do stołu w kuchni. Leżały na nim nakrycia dla trzech osób, półmiski z ziemniakami i sałatkami, a na samym środku, na srebrnej tacy, leżał kurczak w złocistej panierce.
-Głodna?- dobiegł mnie głos Jane-gosposi.
-Strasznie.- odpowiedziałam łapiąc się za brzuch.
-Cóż. Możesz czekać w nieskończoność jak wróci twój brat i tata, albo po prostu zjeść ten obiad teraz.- zaśmiała się starsza pani. Jane ma około 50 lat, ale ma duszę nastolatki. Mieszkam tutaj niecały miesiąc, a zdążyłam nawiązać nić porozumienia z tą siwiejącą już kobietą. Chwilę pożartowałyśmy, a następnie usiadłam do stołu.
-Dziękuję Jane. To było pyszne!- powiedziałam po skończonym posiłku i natychmiast poszłam na górę. Na zegarze widniała godzina 16. Ok, mam jeszcze godzinę. Włączyłam komputer, by poszukać jakiś informacji na projekt. Oczywiście nie obeszło się bez sprawdzenia Facebooka i dłuższego posiedzenia na Twitterze. Napisałam kilka tweetów i nawet nie spostrzegłam, że zajęło mi to całe pół godziny! Wyłączyłam ten portal społecznościowy i zaczęłam szybko szukać jakichkolwiek stron z informacjami. Zapisałam je sobie na kartce. Była już 16.50. Wzięłam do kieszeni telefon oraz karteczkę i pobiegłam na dół. Założyłam moje ulubione granatowe trampki i przejrzałam się w lustrze.
-Wychodzę!- Krzyknęłam i nie czekając na odpowiedź, wyszłam z domu. Gdy tylko znalazłam się na dworze poczułam na twarzy, chłodny, wiosenny wiaterek. Ruszyłam przed siebie z uśmiechem na twarzy. Nie wiadomo dlaczego poczułam, że tego wieczoru stanie się coś niezwykłego, co zapamiętam do końca życia. W mojej głowie rozbrzmiewała piosenka "Torn", która była pierwszą piosenką, którą piątka wspaniałych chłopaków zaśpiewała razem. Znałam ją na pamięć, dlatego nawet bez słuchawek w uszach słyszałam dokładnie każdy dźwięk wydawany przez chłopców. Gdy dotarłam do celu, zapukałam do drzwi.
-O, już jesteś!-Przywitał mnie uśmiechnięty od ucha do ucha George. - Czekaliśmy na Ciebie.
-Czekaliście?- Zapytałam zdziwiona.
-Znaczy ja czekałem...- Chłopak się trochę zmieszał.- Proszę, wejdź.
_________________________________
Pierwszy rozdzialik! ^^ Trochę zajęło mi napisanie go, ale w końcu jest :D. Mam nadzieję, że wam się spodoba :3 Liczę na komentarze ;)
Love! :**
Ze specjalną dedykacją dla Jusi :*** ^^

8 komentarzy:

  1. Hmmm rozdzial swietny ! czemu skonczylas w takim momencie -,- nie moge sie doczekac nastepnego ;D
    pozdrawiam ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. nie moge sie doczekac dalszej części :D a to było super :*
    :D

    OdpowiedzUsuń
  3. wyczuwam Hazze,jak nie całe Łan Di xD świetny rozdział,ale przesadziłaś z tą gosposią xDD kobieta jak ma 50 lat jest w kwiecie wieku i rzadko która wtedy siwieje! xD ja bym się obraziła na miejscu Jane :P i jeśli możesz to błagam zmień czcionkę bo mnie oczy bolą jak czytam :( ale pomysł bardzo mi się podoba i CANT WAIT do następnego! :* xx

    www.unusual-direction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. okej okej może masz rację z tą Jane :D mnie też zaczyna ta czcionka trochę denerwować :P

      Usuń
  4. Pięknie piszesz już nie mogę się doczekać następnego rozdziału mam nadzieję że dodasz dzisiaj :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo fajne opowiadanie. Czekam na nexta! Zapraszam do siebie http://summer-love69.blogspot.com/ ~ @agata_971012 xx

    OdpowiedzUsuń
  6. [spam]
    "Głośno westchnął w powolnym tempie chodząc po pokoju w tą i z powrotem, przy tym ze smutkiem w oczach opowiadając:
    -Wszystko w moim życiu układało się idealnie. Mama i tata dbali o całą rodzinę chcąc by nic w życiu nam nie zabrakło. Byliśmy we czwórkę bardzo szczęśliwi. Bo wiesz Elle, miałem starszego o trzy lata brata. [...]" jeśli chcesz poznać historię Nialla, który w Rivendale Hospital znalazł się z powodu okaleczania samego siebie, to zapraszam na nowy rozdział na http://sick-mad-sad.blogspot.com/ .
    przepraszam za spam
    Elle♥

    OdpowiedzUsuń