poniedziałek, 18 lutego 2013

Rozdział 6

         |George| 
Szczerze mówiąc spodobał mi się pomysł Amber. Z resztą jak wszystkie jej pomysły.
-Co. Tam. Się. Działo. Młody?- cedził Harry.
-A co się miało dziać?
-No nie mów. Te dzikie odgłosy i... Ty! Czy wy aby nie "szukaliście pilota"?-wydarł się braciszek, a pozostali zaczęli się głośno śmiać.
-Zamknij się! Nie! Nie "szukaliśmy pilota", debilu!
-Ale chciałbyś nie?-uśmiechnął się pod nosem Zayn.
-A kto by nie chciał?-powiedziałem spuszczając głowę.- Amber to świetna dziewczyna.
-No tak. A jakie ma zajebiste...
-Przestańcie traktować ją jak przedmiot!-krzyknąłem.-Jakbyście nie zauważyli ona ma uczucia! Nie jest tylko fajnym ciałem, ślicznymi oczami, cudnymi włosami... Ale także słodką, uroczą, zabawną, miłą, pomocną i inteligentną dziewczyną!
Całej piątce szczęki opadły do samej ziemi.
-Uuuu.... ktoś tu się chyba zakochał.-powiedział Louis.
-Nie zakochałem się w niej! Jest moją przyjaciółką i nie pozwolę, żeby ktoś ja tak traktował!
Zapadła cisza. Zespół popatrzył po sobie.
-Zakochał się!-powiedzieli chórem.
Teraz to się mega wkurzyłem.
Wściekły wyparowałem z pomieszczenia. W mojej głowie kołowały się różne myśli.
Jak oni mogą mi wmawiać, że się zakochałem? Nie mogłem się zakochać w Amber! Chyba... Jest moją przyjaciółką, więc kocham ją jak siostrę, tak? Nic poza tym. Chociaż... Może w sumie... Sam nie wiem...
Po jakimś czasie postanowiłem przestać się nad tym zastanawiać. Wziąłem kołdrę i wróciłem do pokoju.
Amber stała przy oknie i spoglądała w niebo. Wyglądała tak słodko w moich za dużych ciuchach. Jej długie do pasa włosy teraz były spięte w wysokiego kucyka, który sięgał do połowy jej pleców. Rzuciłem kołdrę na łóżko i podszedłem do niej.
-Gwiazdy są takie piękne.-zaczęła- Są tak daleko od Ciebie i wiesz, że nigdy ich nie dotkniesz, ale i tak je uwielbiasz. To jest zupełnie jak miłość do idola.- westchnęła- Chociaż czasem te marzenia mogą się spełnić-odwróciła się w moją stronę- przy pomocy przyjaciół. Dziękuję.- wtuliła się mocno w moja klatę, a ja pocałowałem ją we włosy, które pięknie pachniały zielonym jabłuszkiem. Moje serce biło bardzo szybko. Chciałem, aby ta chwila trwała wiecznie.

         |Amber|
Słyszałam jak biło jego serce. Biło tak szybko jak moje. W jego ramionach czułam się bezpiecznie. Wiedziałam, że nie pozwoli mnie skrzywdzić. Jest kochany. Taki troskliwy i w ogóle. Gdybym mogła, to juz nigdy nie wypuściłabym go z rąk. Nagle zadzwonił telefon Georga.
-Nie odbierzesz?-zapytałam po kilku sygnałach.
-To na pewno nic ważnego.-zapewniał mnie chłopak.
Nie chciałam go puszczać, ale musiałam. Stałam przed nim i patrzyłam mu prosto w oczy z rękami skrzyżowanymi na piersi. On tylko wykręcił oczami i ruszył po telefon. Nie zdążył odebrać.
-Kto to był?
-Nikt ważny.- w jego oczach można było dostrzec wściekłość. Zobaczyłam jak wyłącza telefon i chowa go do szuflady. Podeszłam do łóżka i zaczęłam je ścielać.
-Wiesz już co zrobimy?-pytałam.
-Tak.-uśmiechnął się Lokowaty.
-No to na co czekasz? Opowiadaj!-uradowana usiadłam na łóżku, opierając się o ścianę. Przyjaciel zrobił to samo co ja. Opowiedział mi wszystko ze szczegółami.
-Jesteś geniuszem zbrodni!
Oboje zaśmialiśmy się złowieszczo.
-Teraz musimy czekać, aż ta banda idiotów pójdzie spać.
-Tylko kiedy to będzie...-wywróciłam oczami.
-Sądząc po tym co tam się teraz dzieje, to zaraz po kolei pójdą na górę.
-Co tam się dzieje?- zapytałam zdziwiona.
-No właśnie nic. Jak tam byłem to oglądali TV, a Niall już prawie spał w fotelu. -George nie mylił się. Kilka minut później usłyszeliśmy Nialla wychodzącego po schodach. Następnie poszli Zayn i Liam. Lou i Harry posiedzieli jeszcze chwilę, ale po niedługim czasie również zmorzył ich sen i udali się do siebie- Lou na górę, a Harry do pokoju obok nas. Odczekaliśmy 20 minut, po czym usłyszeliśmy chrapanie dobiegające z sąsiedniego pomieszczenia. Powoli i bez żadnego szmeru zeszliśmy z łóżka i wyszliśmy z pokoju. Podchyliliśmy drzwi Harolda, aby zobaczyć czy na pewno nam nie przeszkodzi. Spał jak suseł. Teraz mogliśmy wcielić nasz plan w życie. Poszliśmy do łazienki. Podmieniliśmy odżywkę do włosów Harrego na płyn prostujący włosy ich mamy.
"Biedny nielokowaty Loczek"-zachichotałam. Teraz przyszedł czas na Louisa. Zakradliśmy się do jego przejściowej sypialni.  Z torby wyciągnęliśmy wszystkie bluzki w paski. Coś sporo ich była jak na jeden weekend... Wzięliśmy pisaki i namalowaliśmy pionowe paski tak, że razem utworzyły kratkę.
-Ostrzegałam Cię Tomlinson.- wyszeptałam ze złością w głosie.
Wpakowaliśmy wszystko z powrotem do torby i uciekliśmy do siebie. Rzuciliśmy się na łóżko i zaczęliśmy się śmiać. Po kilku minutach zasnęliśmy.




Obudził mnie pisk Lou. Serio! Dziewczęcy pisk wydobywający się z ust naszej ofiary. Leżałam wtulona w Georga, a on obejmował mnie ramieniem, tak jakby chciał mnie przed czymś obronić. Nie powiem, że mi się to nie podobało :3. Czułam się jak księżniczka broniona przez swojego księcia przed smokiem. Do pokoju wparował Tomlinson.
-Ty!-wskazał na mnie rękę. Moja "tarcza" właśnie się obudziła i odskoczyła, gdy zobaczyła w jakiej pozycji leżymy. Intruz trochę się speszył, za resztą jak my.
-To twoja sprawka! Zapłacisz za to!-rzekł wściekły i wyszedł.
Usłyszeliśmy chłopców. Spojrzeliśmy po sobie i buchnęliśmy śmiechem.
-Widziałeś jego minę?
-Yhy. To było coś jak:

-Haha. Ej myślisz, że on tak na poważnie z tym, że "zapłacę za to"?
-Wyglądał na poważnego. W sumie to byłoby w jego stylu. Nie raz już robiliśmy mu podobne numery i zawsze jego zemsta była słodka i bolesna.
-Czemu mi tego nie powiedziałeś wcześniej?!-wydarłam się na przyjaciela.
-Myślałem, że wiesz jaki jest Lou skoro jesteś "Directioner"- tu zrobił palcami cudzysłów.
-A chcesz oberwać?!- krzyknęłam i rzuciłam się na Georga tak, że obje wylądowaliśmy na ziemi, jeden na drugim.
Nasz śmiech było słychać w całym domu. Podniosłam głowę i spostrzegłam, że przygląda nam się bacznie czarny kto.
-CO TO JEST?!- zapytałam ze strachem w oczach.
Chłopak odgiął głowę do tylu, aby zobaczyć powód mojego zdziwienia.
-To tylko kotka Harrego- Dusty.
Szybko uciekłam z powrotem na łóżko.
-Weź ją stąd! Proooooooszę.
-Kota się boisz?-zaśmiał się podnosząc zwierzę.
-Nie boje się! Po prostu nienawidzę kotów! A co dopiero czarnych!
-No popatrz, Dusty, zła, śliczna pani Cię nie lubi.-mówił przyciskając ją do twarzy.-Chodź. My pójdziemy coś zjeść, a ona będzie głodować.
-Ej! No gdzie idziesz? Zaczekaj na mnie.-pobiegłam za nimi, ale uciekli mi do kuchni. Gdy go dogoniłam, nagle odwrócił się i o mało co nie oberwałam kotem w twarz. Zapiszczałam z przerażenia i cudem uniknęłam wypadku.
-No bardzo śmieszne!-krzyknęłam, kiedy wszyscy zebrani w kuchni zaczęli się ze mnie śmiać.
-Śpiąca Królewna wstała i od razu narzeka.-powiedział Zayn, który właśnie przygotowywał sobie śniadanie.
-Ja wcale nie narzekam!-tupnęłam noga jak małe dziecko.-To George mnie nastraszył kotem!-wskazałam palcem na winowajcę.
-Jak możesz się bać takiego małego, bezbronnego stworzenia?-rzekł Liam.
-Widziałeś jakie ona ma pazury?1 Wcale nie jest bezbronna!! Mogła mi zlobić ksywde.-udałam płacz.
Niall podszedł i mnie przytulił.
-Nie płacz malutka. Tatuś jest przy tobie.-powiedział głaszcząc moje włosy.-Jak możecie dla niej tacy być. Toż to jeszcze dziecko!
-Tatusiu zlobis mi śniadanie?
-Ależ oczywiście moja kochana. Na co masz ochotę?-zapytał podchodząc do lodówki.
-Płatki z mlekiem, jogurt brzoskwiniowy, Monte, truskawki, herbatę malinową...-wyliczałam już normalnie.
-Moja krew!- złożył ręce i przygotował to wszystko.
-Kiedy podniosłam łyżkę, usłyszałam jakiś krzyk z łazienki. Do kuchni wbiegł wściekły Harry.
-KTO DOTYKAŁ MOJEJ ODŻYWKI?!

W prostych włosach wyglądał przekomicznie. Nikt nie mógł powstrzymać śmiechu.
-George zabije Cię!!!-Harold rzucił się w pościg za uciekającym, młodszym bratem.
-Pomogę Ci.-powiedziałam i uczyniłam to co oni.
-I ty, Brutusie, przeciwko mnie?
Ganialiśmy się po całym domu.
-Teraz już nie uciekniesz!-rzekł starszy Styles, gdy zapędziliśmy młodszego w kozi róg.
Teraz mogłam wcielić w życie mój szatański plan.
-Czekaj, Harry. To wcale nie George to zrobił.-stanęłam pomiędzy braćmi.- Tylko ja!-rozpłakałam się.-On chciał mnie chronić i wziął winę na siebie. W nocy było ciemno i jakoś tak upadła mi twoja odżywka i zalała całą podłogę. Wzięłam pierwsze co miałam pod ręką i przelałam do butelki, żebyś się nie pokapował. -zapłakałam jeszcze rzewniej.
Oboje byli skołowani, ale Geo bardziej. Podczas, gdy on patrzył się nieobecnym wzrokiem, ten drugi mnie przytulił.
-Ciii... Nie płacz. Nic się nie stało.-powiedział ocierając moje łzy.- Nie jestem zły. Już lepiej?-spytał trzymając mnie za ramiona.
Ja tylko pokiwałam twierdząco głową.
-Dobra jesteś.-szepnął George, gdy jego brat opuścił pomieszczenie. Staliśmy we dwójkę w jakimś ciemnym jakby składziku na miotły czy coś.
-Hah. Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz.-mrugnęłam zielono-niebieskim okiem i udałam się z powrotem do kuchni w celu dokończenia posiłku, który bezczelnie mi przerwano.

________________________________________________
Naprawdę bardzo chcę Was przeprosić, że nic nie dodawałam przez taki długi czas, ale miałam pełno roboty do szkoły. :( Przepraszam, że zawiodłam was z tą zemstą :( nie jestem zbyt dobra w wymyślaniu czegoś takiego :( Strasznie dziękuję wam za ponad 800 wyświetleń mojego bloga i 13 komentarzy pod ostatnim postem! <3 Dziękuję też za te wszystkie nominacje! JESTEŚCIE NIESAMOWICI! <3333 Nawet nie wiecie jaką radość sprawia taki jeden, zwykły, mały komentarz dlatego proszę komentujcie :* Chciałabym wiedzieć czy to co piszę podoba się wam czy lepiej dać sobie spokój i nie pisać. Jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach to podawajcie swoje Twittery w komentarzach :*
Follownijcie mnie na tt: @NicolettaM13 i @NMS_1D :>
Bardzo proszę kliknijcie tylko przycisk "Lubię to" na mojej stronce na fb poświęconej 1D. Bardzo wiele to dla mnie znaczy :***
http://www.facebook.com/pages/We-need-One-Direction-in-Poland/527219170651046
Właśnie szukamy nowych adminek, więc piszcie śmiało jeśli jesteście chętne :))
Zapraszam też na mój drugi blog z opowiadaniem o ROOM 94 :3
http://our-own-script.blogspot.com/

LOVE! <3 :*


wtorek, 5 lutego 2013

Rozdział 5

-GRAMY W MONOPOLY!-krzyknął Liam, a chłopcy od razu podbiegli do stolika.
Ja spokojnie podeszłam do nich, kiedy zajęli już miejsca i usiadłam pomiędzy Niallem i Georgem. Wszyscy wybrali już sobie pionki (ja wzięłam oczywiście gitarę ^^) tylko Zayn i Lou kłócili się o pionek z robotem. Wyszło na to, że Marchewa grał robotem, a Malik musiał zadowolić się butem. Zaczęła się zacięta gra.
Wszyscy wykupywali sobie nawzajem obiekty, żeby nikt nie mógł mieć hoteli. Jedynie mnie pozwalali kupować całe kolory.
-Ej! Co to ma być?!- powiedziałam po kolejnej pozostawionej dla mnie parceli.-Co to za dyskryminacja kobiet?! Żądam równouprawnienia!
-No proszę, feministka nam się znalazła.-rzekł Louis.
-Nie zadzieraj ze mną Tomlinson! To się może dla Ciebie źle skończyć!- powiedziałam groźnie i zmrużyłam oczy.
-Haha! Grozisz mi?-zaśmiał się szyderczo.-Nie boję się Ciebie.- powiedział to spokojniej, przybliżając swoją twarz do mojej.
-A powinieneś.- patrzyliśmy na siebie piorunującym wzrokiem dłuższą chwilę.
-WOW! Bo się nam jeszcze pozabijacie.- rzekł Daddy rozdzielając nas. Odsunęliśmy się nieco, ale wyraz naszych twarzy się nie zmienił.
-Nie jesteście głodni?-zapytał George, próbując przerwać przerażającą ciszę. Wszyscy przytaknęli.
-To wy tu ogarnijcie, a my zrobimy coś do jedzenia.-pociągnął mnie za ramię w stronę kuchni. Trochę protestowałam, ale w końcu dałam za wygraną.
Kuchnia, jak chyba wszystkie pomieszczenia, które widziałam dotychczas w tym domu, jest bardzo duża. Połączona jest bezpośrednio z salonem. Pośrodku znajduje się tzw. studio, a przy nim 4 krzesła.
-Na co masz ochotę?-spytał chłopak, grzebiąc w lodówce.
-Naprawdę chcesz wiedzieć?-zaśmiałam się.
-No wiesz co? Po tobie bym się tego nie spodziewał.- skrzyżował ręce na piersi i pokręcił głową.
-Georgi, Georgi, Georgi.- położyłam rękę na jego ramieniu.- Lepiej zrób mi coś do jedzenia, a nie myśl o takich rzeczach.
-Ja mam robić jedzenie?- przyłożył rękę do klatki piersiowej.
-No a kto?
-No wiesz...- podrapał się po głowie.- Myślałem, że ty coś przygotujesz.
-O nie, nie kochaniutki. Ja sobie posiedzę, na tym tu oto wygodnym krzesełku i spokojnie popatrzę jak krzątasz się po kuchni.
-Nie ma możliwości, żebyś mi pomogła?- spytał robiąc minę kota ze Shreka.
Ja tylko pokręciłam przecząco głową podpartą rękami. Ze spuszczoną głową zaczął przygotowywać kanapki. Wyciągnął wszystkie potrzebne składniki na blat. Wziął do ręki nóż i począł kroić chleb.
-AŁA!-krzyknął, a z jego palca popłynęła krew.
-Ahhh... ty niezdaro. Dawaj szybko tu tę rękę.- zaciągnęłam go pod kran i odkręciłam kurek z zimną wodą.
-AŁ! To boli!- próbował wyrwać się z mojego uścisku, ale nie pozwoliłam mu.
-Normalnie gorzej niż dziecko. A myślałam, że tylko tak wyglądasz.
-Co to AŁA miało znaczyć?! AŁAAAAA!!!
-No właśnie to.- zachichotałam.
-Kiedy to naprawdę boli...- chłopak udał, że płacze, albo... naprawdę płakał?
-Dobra. Weź nie marudź i powiedz gdzie macie plastry.- zaczęłam przeszukiwać szafki.
-Powinny być w tej szafce na górze, koło lodówki.-powiedział machając ręką nad głową.
Opatrzyłam przyjacielowi ranę i zabrałam się do przygotowywania posiłku.
-George, pomożesz mi?- zapytałam jakby od niechcenia, krojąc pomidory.
-Emmm... a w czym?- rzekł chłopak, który parzył herbatę.
-Pomożesz mi coś wymyślić na Louisa?
-Ty tak na serio z tą zemstą?
-Tak. Wkurzył mnie, a ja tego tak nie zostawię. Nie bój się. Nie zrobię nic głupiego. Tylko taki mały żarcik.
-Yhym. Mały żarcik. Dobra, to co proponujesz?
-Myślałam, że może zrobimy mu jakiegoś psikusa jak zaśnie. No wiesz, na przykład pofarbujemy mu skarpetki czy coś.
-Problem  w tym, że on  nie nosi skarpetek. Mam lepszy pomysł.- George uśmiechnął się zadziornie i opowiedział mi szeptem co zrobimy. Gdy usłyszałam jego plan, oboje buchnęliśmy złowieszczym śmiechem.
-Co wy znowu kombinujecie dzieciaki?- zapytał wchodzący do kuchni Harry.
-My? Niiiiiiiic...- odpowiedzieliśmy równo i spojrzeliśmy na siebie.
-A tak w ogóle to sam jesteś dzieciak!-krzyknął na brata George.
-Tak, tak młody.-wywrócił oczami Harold.-Zrobiliście już to jedzenie? Umieramy z głodu!
-To samemu trzeba było sobie zrobić!-kontynuował sprzeczkę szesnastolatek.
-Phii. A od czego was mamy?
-Oj grabisz sobie Haroldzie, grabisz!- rzekłam i spojrzałam znacząco na przyjaciela. Ten już wiedział o co mi chodzi. Pokiwał głową, a w jego oczach było widać, że ma już plan.
Wzięliśmy kanapki oraz herbatę i udaliśmy się do salonu.  Gdy już zjedliśmy, chłopaki zaczęli się o coś kłócić. Sama nie wiem o co znowu. Koło drzwi zobaczyłam gitarę. Postanowiłam wykorzystać czas sprzeczki i sięgnęłam po nią. Zaczęłam grać jakieś przypadkowe akordy. Gdy zespół to usłyszał, zapadła cisza. Jedyne co było słychać to dźwięk wibrujących strun. Wszyscy patrzyli na mnie z szeroko otwartymi oczami i bujali się w rytm, kiedy zaczęłam powtarzać chwyty.
You're insecure -zaczął Liam.
Don't know what for
You're turning heads when you walk through the do-o-or
Don't need make-up
To cover Up
being the way that you are is eno-o-ough

Harry:
Everyone else in the room can see it
Everyone else but you-u

Wszyscy:
Baby You light up my world like nobody else
the way that you flip your hair gets me overwhelmed
but when you smile at the ground it ain't hard to tell
You don't kno-o-ow
You don't know you're beautiful!
If only you saw what I can see
You'll understand why I want you so desperately
Right now I'm looking at you and I can't believe
You don't kno-o-ow
You don't know, you're beautifu-u-ul!
That's what makes you beautiful!

Zayn:
So c-come on
You got it wrong
To prove I'm right I put it in a so-o-ong
I don't know why
You're being shy
And turn away when I look into your e-e-eyes...

Harry:
Everyone else in the room can see it
Everyone else but you-u

Wszyscy:

Baby You light up my world like nobody else
the way that you flip your hair gets me overwhelmed
but when you smile at the ground it ain't hard to tell
You don't kno-o-ow
You don't know, you're beautiful!
If only you saw what I can see
You'll understand why I want you so desperately
Right now I'm looking at you and I can't believe
You don't kno-o-ow
You don't know, You're beautifu-u-ul!
That's what makes you beautiful!

Wszyscy:
Na Na Na Na
Na Na Naaaa
Na Na
Na Na Na Na
Na Na x2

Harry:
Baby You light up my world
like nobody else
the way that you flip your hair
gets me overwhelmed
but when you smile at the ground
it ain't hard to tell

Wszyscy:
You don't kno-o-ow
You don't know, You're beautiful!

Baby You light up my world like nobody else
the way that you flip your hair gets me overwhelmed
but when you smile at the ground it ain't hard to tell
You don't kno-o-ow
You don't know, You're beautiful!
If only You saw what I can see
You'll understand why I want you so desperately
Right now I'm looking at you and I can't believe
You don't kno-o-ow
You don't know, You're beautifu-u-ul!
You don't know, You're beautifu-u-ul!


Harry:
That's what makes you beautiful!
Po skończeniu grania wszyscy zaczęliśmy się głośnio śmiać i przybijać piątki.
-Wiecie co my właśnie zrobiliśmy?!- rozkładał ręce Zayn z wielkim bananem na twarzy. My spojrzeliśmy po sobie.- NAPISALIŚMY PIOSENKĘ!!!- wydarł się, a reszta zaczęła głośno okazywać swoją radość.
W tym przypływie euforii, Niall dał mi buziaka w policzek, lekko się zarumienił i szybko uciekł. Przyznaję, zaskoczyło mnie to i na moich policzkach również pojawiły się rumieńce. To było słodki ^^. Gdy emocje już opadły, zegar wybił drugą w nocy.
-Aaaaa.... chyba spać mi się chce.-powiedziałam ziewając.
-Tak wcześnie?-zdziwił się Niall.-No tak. Nie mogłam poprzedniej nocy oka zmrużyć. Dlatego teraz padam. -Ja też już jestem zmęczony.-powiedział George i się przeciągnął.

-Oj dzieciaczki są śpiące. Idźcie, idźcie, bo już dawno po wieczorynce.-wyśmiewał się Tomlinson.
Ja tylko popatrzyłam na niego wzrokiem mordercy.
-A tak w ogóle to gdzie będę spać?- spytałam odrywając wzrok od Lou.
-Hmmm... Wszystkie pokoju są już zajęte, więc albo ktoś Ci jeden odstąpi, albo zostaje Ci kanapa.-rzekła Harry.
-Jeju jakiś ty miły!- w moim głosie było słychać ironię.
-Możesz spać u mnie.- zaproponował młodszy Styles.
-Serio? Nie będzie to problem?
-Jasne, że nie!
-W takim razie dzięki.- posłałam mu najmilszy uśmiech jaki tylko potrafiłam, a on go odwzajemnił.
-Więc, dobranoc.- zasalutował chłopak i popchnął mnie lekko w stronę jego pokoju.
-Dobranoc.-powtórzyłam.
Chłopcy odpowiedzieli nam, a później zaczęli się dziwnie śmiać.
Pomyślałam:



-Dzięki, że wziąłeś mnie pod swoje skrzydła.-rzekłam wchodząc do pokoju.
-Nie ma sprawy. Przecież nie pozwolę Ci spać na tej okropnie niewygodnej kanapie podczas, gdy ja mam wolne łóżko.-mrugnął do mnie.
-Ej, nie myśl sobie za dużo młody.- walnęłam go lekko w ramię.
-Pfff.... I kto to mówi.
-To, że się urodziłam pod koniec roku to nie jest powód, żeby się ze mnie wyśmiewać.-udałam płacz.
-Ej nie płacz. Ja nie chciałem.-widać mój płacz był przekonujący, bo Lokowaty podszedł i mnie przytulił.
-George...-powiedziałam po dłuższej chwili trwania w uścisku.
-Tak?
-Żartowałam!- podskoczyłam i zaczęłam się śmiać.
-Osz ty jedna!-złapał mnie, rzucił na łóżko i... zaczął łaskotać.
Przez kilka minut tarzałam się po łóżku. Mam łaskotki na całym ciele. Skąd on to wiedział?!
-HAHA Prze..HAHA... przestań! Błagam!- krzyczałam przez śmiech.
-CO TU SIĘ DZIEJE?!- do pokoju wparował Liaś.
George skończył się nade mną znęcać i tak jak ja patrzył na intruza.
-Oooo... Nie chciałem przeszkadzać... Już mnie nie ma.-Zaczął się wycofywać.
My spojrzeliśmy po sobie z miną "WTF?!" i znowu zaczęliśmy się śmiać. Nie no dobra, to musiało nieźle brzmieć, skoro Daddy tu wparował. Haha :D.
-Nie waż się więcej mnie łaskotać.-pogroziłam przyjacielowi palcem.
-Nie obiecuję.


-Jak możesz?- rzekłam oburzenie.- I no ten...pożyczysz mi jakieś spodenki do spania?-zapytałam niepewnie.
-Tak, jasne.-podszedł do szafy i zaczął w niej grzebać. Po chwili wyciągnął szare dresy.-Mogą być takie?-zapytał.-Sprawdź.
Zaczęłam ściągać spodnie, a chłopak kontynuował poszukiwania.|
-Emmm... chyba są odrobinę za duże...- wyglądałam w nich jak w worku na ziemniaki.
-Hmm... a może te?-Loczek podał mi krótkie, białe spodenki.
-Tak. Te są idealne. Dzięki.
-To ja skoczę po materac.-już próbował się wymknąć, ale go zatrzymałam.
-A po co materac?
-No dla mnie.
-Zwariowałeś? Nie będziesz spał na materacu we własnym domu. Przecież mas duże łóżko. Wystarczy, że przyniesiesz jedną kołdrę i po problemie. Chyba, że będę Ci przeszkadzać, to wtedy możesz przynieść materac, ale dla mnie.
-Ty? Przeszkadzać? Chyba na serio musiałaś mocno uderzyć się w głowę. Idę po kołdrę, a ty obmyśl plan.- uśmiechnął się i mrugnął prawym okiem, a następnie wyszedł.

_____________________________________________
Narzekaliście, że rozdziały są krótkie, więc oto jest! Piąty rozdział ze specjalną dedykacją dla Truskawy :**** <3 Jesteście cudowni! Dziękuję wam za 11 komentarzy pod ostatnim postem i ponad 500 wyświetleń! <33 Bardzo proszę dalej komentujcie i dodawajcie się do obserwatorów :3 To na prawdę sprawia, że chcę dalej to pisać. Jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach to piszcie wasze tt w komentarzach ^^
Follow me: @NicolettaM13 i @NMS_1D :) dzięki temu drugiemu mogę pomóc rozsławić Wasze blogi! Wystarczy zrobić follow i wysłać DM z linkiem ;)
zapraszam też na mojego drugiego bloga gdzie niedawno zaczęłam pisać opowiadanie o ROOM 94 :3 http://our-own-script.blogspot.com/

LOVE!!! xxx <3